Pamiętnik, myśli i wspomnienia...

Pamiętnik, myśli i wspomnienia...
Z miłości zrodzona
Miłością pozostaniesz...

środa, 15 października 2014

Dzień Dziecka Utraconego

Dzisiaj jest dzień dziecka
nie, to nie ten dzień,
kiedy głaskałam brzuszek
składając Ci życzenia
rośnij duża, okrąglutka
to nie ten dzień

Dzisiaj jest dzień dziecka utraconego
nie złożę Ci życzeń
nie przytulę, nie pogłaskam
nie będzie dzisiaj
beztroskiego śmiechu
pięknych zabaweczek

wybacz mi,
że dałam Ci tak krótkie życie,
że nie potrafiłam obronić Cię przed śmiercią,
wybacz mi
bo ja sobie nie potrafię

kocham Cię w każdej sekundzie życia
Mamusia


15.10.2013

15 Października :(

Dziś Dzień Dziecka Ukochanego (Utraconego)
Dla nas minęło
20 miesięcy
Ponad 86 tygodni
607 dni
14567 i pół godziny
Od śmierci Naszej Wyczekanej Córeczki
Ból i tęsknota towarzyszy nam każdego dnia. Czasami jest lepiej, a czasami uderza ze zdwojoną siłą. Już zawsze będzie nam towarzyszyć. Mimo naszej Miłości nie udało się Ciebie ocalić córeczko.
Od dnia Twojej śmierci nie było sekundy bym o Tobie nie myślała. Zaraz ubiorę Twoją siostrzyczkę i jedziemy do Ciebie Kochana.
Wiem, że dziś macie bal w Niebie. Będziecie szaleć z Szymonkiem, Antosiem, Szymciem, Wikusią, Anastazją, Kropkiem, Lulu, Pawełkiem, Zuzią, Polą, Franiem, Lenkami, Julciami, Dominisiem, Jesicą, Zizu, Liamem, Igorkiem, Wiktorią, Pysią, Tymusiem, Oliwką, Nadusią, Weroniką, Nicolą, Mayą, Levinkiem, Emanuelkiem, Michałkiem, Alankiem, Januszkiem, Kaspiankiem, Przemusiem, Sarunią, Amelcią i całą Aniołkową Bandą.
Niestety Nasza Banda jest taka duża, że można by wymieniać bardzo bardzo długo. Ogrom tego nieszczęścia przeraża :(



Boże czy ja tak dużo wymagam?
Czy ja tak dużo żądam?
O tak wiele proszę?
Przecież ja chce mieć tylko zdrowe dzieci.
Czy to tak dużo?
Czy mało Ci jeszcze mego nieszczęścia?
Zabrałeś mi jedną radość.
Iskierkę naszą wyczekaną.
Za nic miałeś moje łzy
Za nic mój szloch
Byłeś głuchy na moje błagania
Na moją modlitwę
Na prośbę byś jej nie zabierał.
Teraz znów nas doświadczasz.
Dlaczego?
Czy ja jestem takim złym człowiekiem?
Przecież nikogo nie zabiłam, nie okradłam.
Żyję zwyczajnie.
Czemu mnie tak doświadczasz?
Czemu uderzasz w czuły punkt?
Co Ci zrobiły moje dzieci?
Co Ci zrobiła nasza Calineczka?
Dlaczego Isia?
Dlaczego teraz Malisia musi cierpieć?
Przecież jest taką kochaną pociechą.
Jest tak bardzo kochana.
Gdzie Twoje sumienie?
Dlaczego?

wtorek, 14 października 2014

Co my takiego zrobiliśmy????


Dlaczego, kiedy człowiek czuje,że wreszcie dzieje się coś dobrego, że się szczęście uśmiecha i cuda zdarzają dostaje potem kopa w dupę. Byłam jeszcze do dziś rana taka szczęśliwa. Malika miała dziś na 8 rano wizytę u lekarza, taką zwykłą kontrolną Po niej miałam się umówić u Pani Ani na rehabilitację. No właśnie mieliśmy. Najpierw w gabinecie pani lekarka po zbadaniu małej, stwierdziła że tak dalej być nie może, żeby ona co chwilę na wadze spadała. Malika od lipca gdy ważyła 5700 przytyła do 6585 i niestety spadła do 6300 i waga się waha, co przytyje 100 gram to zaraz spada. Do tego wyniki morfologii są bardzo niepokojące. Także niestety wracamy na oddział w Instytucie :(
Kiedy ledwo się otrząsłam z szoku po info o szpitalu, zeszłam do recepcji umówić się na rehabilitację, a recepcjonistka mi mówi, że Pani Ania właśnie dostarczyła zwolnienie lekarskie na trzy tygodnie. Normalnie wkurzyłam się jak nie wiem :(
Napisałam do Pani Ani co z rehabilitacją Maliki to mi odpisała, że jest na zwolnieniu, ale jeśli nadal będę chciała to za trzy tygodnie możemy zacząć od nowa. Przecież dla Maliki trzy tygodnie to wieczność, nie możemy sobie na to pozwolić :( Także muszę zdobyć numer telefonu do drugiej rehabilitantki w Bełchatowie od metody NDT Bobath.
Gdy dotarłam do domu zadzwoniłam na oddział Gastroenterologii, Alergologii i Pediatrii dzieci mniejszych w instytucie i niestety okazało się że termin na 22.10, a my mamy wtedy neurologa (też w instytucie) na którego od lipca czekamy, więc Pani nam mówi, że jeśli by nas na oddział przyjęli to wizyta by przepadła u neurologa. Także sama nam przekłada termin na zgłoszenie się w szpitalu na 28.10.2014. Zajebiście, tym razem moje urodziny spędzimy w szpitalu. Zaczęło się od urodzin Julii, potem urodziny Janusza, Dzień Ojca, moje imieniny a teraz moje urodziny nasza Calineczka (tak ją nazywa nasza pediatra) spędza w szpitalu.
Czuję się wykończona psychicznie.
Czuje się jakby ktoś mnie połknął, pogryzł i wyrzygał :(

poniedziałek, 13 października 2014

Cuda się zdarzają :)

Ostatnio (w czwartek 9.10.2014) zadzwoniła do mnie Małgosia Ostrowska z Fundacji Przetrwać Cierpienie. Po długiej rozmowie, Malika została podopieczną tej fundacji. Bardzo szybko ruszono z prośbą o pomoc dla Malisi na rehabilitację. Już dziś wpłynęły pieniążki na 10 rehabilitacyjnych godzin. I już dziś byliśmy na pierwszej wizycie. Mimo płaczu malutkiej (i mojego) podczas ćwiczeń, jesteśmy szczęśliwi , że mamy szansę dalej rehabilitować naszą Kruszynkę, nasz Dar od Isi.
Wierzymy, że już niedługo Malisia dogoni swoich rówieśników a może nawet ich wyprzedzi.
Jesteśmy bardzo wdzięczni ludziom o złotym i dobrym sercu, naszej wróżce Małgosi oraz całej Fundacji za wszelką okazaną pomoc dla naszej córki.

https://www.facebook.com/FundacjaPrzetrwacCierpienie/photos/a.596467973812221.1073741854.152604728198550/596468263812192/?type=1

Wiem, że to był CUD, CUD od Dobrych Ludzi i CUD od Naszego Aniołka z Nieba, od Naszej Isabellki <3

I know that it was a MIRACLE, MIRACLE from Good People and MIRACLE from Our Little Angel from Heaven, from Our Isabellki <3



Poruszona...

Jestem tylko matką Ziemską i Aniołkową pisząca swoje odczucia, przeżycia, radości, smutki i zmartwienia. Pisząca może nie tak często, jak bym chciała, ale przy trójce dzieci , w tym jednym potrzebującym ciągłej opieki i rehabilitacji, nie zawsze jest czas zjeść a co dopiero usiąść do komputera
Nie rozumiem niektórych terminów informatycznych, a co dopiero je wykorzystać do własnych celów, że tak powiem "nikczemnych".
Nie rozumiem tego świata, no ale cóż.
Rozczarowana....

sobota, 11 października 2014

Hieny .... :/

Dziś byliśmy całą rodziną umyć pomnik Isi i jej babci (mojej mamy). Jak tylko zajechaliśmy, od razu zwróciłam uwagę, ze nie ma u Isi trzech wrzosów i dwóch doniczek. Obdzwoniłam wszystkich, którzy mogli by je zabrać, mając nadzieję, że może wrzosy zwiędły i ktoś z rodziny zabrał, ale to były płone nadzieje. Ktoś po prostu ukradł te rzeczy.
Podłość ludzka nie ma granic. Jak można okraść czyjś grób, jak można potem spokojnie spać. Nie rozumiem tego. Jeden z wrzosów stał przy serduszku Isi, więc dokładnie wiedział, że dziecko też okrada. Popłakałam się aż, bo nie dość ze człowiek, za każdym razem z bólem serca patrzy na domek swojego dziecka, bo nie tam powinien być, to jeszcze ktoś okradł ten domek.
Mimo tego Isia ma pięknie posprzątane na 15 października.
Byliśmy też u rodziców, którzy mnie wychowali. Oczywiście jak zawsze dziadek zachwycony naszą Malisią. Mimo choroby bierze ją na ręce a nawet czasem ponosi. Przy okazji do rodziców przyjechał wujek i taki mały zjazd rodzinny był. Dojechała siostra, jej córka z mężem i było głośno. Dowiedziałam się też, że u siostrzenicy prawdopodobnie będzie chłopczyk. Ale jeszcze nie na 100 %. Do domku wróciliśmy pod wieczór.

Dziś po umyciu i posprzątaniu. Niestety mniej kolorowo przez złodziei:( I Aniołków część zabrana do czyszczenia.

czwartek, 9 października 2014

Eh... Zawsze coś :(

Dziś od rana nawet nie mam kiedy usiąść. Rano jak wstałyśmy to najpierw dzieciaczki starsze do szkoły z Malisią wyszykowałyśmy, potem Malisia do łóżeczka a mama na balkon pranie wywiesić i szykowanie do lekarza. Dziś mamy kontrolę wagi. Jak już uszykowałam Księżniczkę, to zrobiła mamie niespodziankę i poszła kupa. I to taka, że całą trzeba było przebierać a do tego myć pod prysznicem :p A jeszcze wczoraj tatuś mówił, że córcia cały dzień kupy nie zrobiła. No to nadrobiła. Także mieliśmy mały poślizg, a na 13 do lekarza, a ze ładna pogoda to spacerkiem.
Droga zajęła nam 40 minut spacerkiem i mieliśmy szczęście bo nikogo nie było i weszłyśmy do gabinetu.
Niestety, Malika znów straciła na wadze. Znów 100g. W przychodni już nie wiedzą co z nią zrobić. We wtorek znów wizyta i zobaczymy co tym razem pani doktor zdecyduje.
Kiedy wyszłyśmy z gabinetu, musiałam małą nakarmić. Kiedy się cycusaliśmy zadzwonił telefon. Okazało się że to wychowawczyni od syna dzwoni, bo Sebastian zemdlał. Do tego ma kłopoty ze wzrokiem i czy mogę go jak najszybciej odebrać. No oczywiście musiałam się wytłumaczyć że to tak szybko nie będzie, bo jesteśmy na drugim końcu miasta i to pieszo. Eh. Jaki pech, a jak bym autem pojechała to by problemu nie było.
Więc biegiem do domu po auto i do szkoły po syna.
Upociłam się jak głupia.
Na szczęście Sebciu już się lepiej czuł. Porozmawialiśmy chwilkę jeszcze z Wychowawczynią i Panią Pedagog. O chorobach i takich tam. Że jak nie telefon ze szkoły córki to od Sebcia. I wtedy Pani pedagog powiedziała : O, to Sebciu jest starszym bratem dwóch siostr. A mój SYN powiedział : Trzech sióstr. Mam trzy siostry. Normalnie aż mi łzy w oczach stanęły i jestem taka dumna z niego, jak nie wiem.
Tak więc jak odebrałam Sebastiana i pojechaliśmy do przychodni. Pani doktor zgodziła się nas przyjąć i po dwóch osobach przed nami była nasza kolej. Weszliśmy. Najpierw wywiad, badanie, pomiar ciśnienia - trochę za niskie miał, a na koniec dostaliśmy skierowanie na EKG, a po badaniu mamy wrócić z powrotem. Poszliśmy, podłączyli do syna, włączono, parę minut wyłączono i od nowa do lekarki. Dodam, że mi już ręce trętwiały od Maliki, no ale nie miałam ją z kim zostawić.  Na szczęście wynik wyszedł dobry. Jednak ze względu na duży ból głowy i ból oczu, mamy po 18 jechać na Okulistykę. Także ledwo wróciłam do domku, a zaraz jedziemy na okulistykę. To taka moja chwila odpoczynku na streszczenie dnia i wyładowanie napięcia.
Zastanawiam się kiedy nasze dni będą zupełnie normalne, bez stresu i nerwów.
Sebastian podczas badania EKG

środa, 8 października 2014

600 dni...

600 dni Isiu minęło od kiedy nasze życie się zmieniło. Tyle dni smutku i tęsknoty.
600 dni jak zrodziłaś się dla Nieba.
Nigdy się z tym nie pogodzę, ani ja ani Twój tatuś.
Wiem, że co niektórzy zapomnieli. Nawet do Ciebie nie zaglądają. To mnie boli, ale nie mogę tego zmienić. Nawet już nie chcę wysłuchiwać tych tłumaczeń, a bo nie mogę, a brak czasu, tak schodzi. A jesteś ich wnuczką i bratanicą. Twój tatuś przez to się denerwuje, bo chciałby abyś była dla nich tak ważna jak jesteś dla dziadków z mojej strony. Niestety On też nie może tego zmienić.
Niedługo Wszystkich Świętych. Wtedy pójdą zapalić Ci znicza, bo tak wypada. Eh
A to słowa z głębi mojego serca córeczko


600 dni jak odeszłaś Aniele
Choć znaczyłaś dla nas tak wiele
600 dni Isiu minęło
Kiedy nasze życie się zmieniło
Byłaś zbyt piękna dla świata tego
Od razu zasłużyłaś na miejsce u Boga NaszegoChoć błagałam by nam Ciebie nie zabierał
By okazał litość, dziecka nie odbierał
Za nic miał moje szlochanie
I odebrał dziecie ukochane
Gdy nadejdzie kres mych snów
Wtedy spotkamy się znów
I wszystko Ci Isiu wynagrodzę
Bo ze stratą Ciebie się nie pogodzę

Powiązane linki:
http://pamietnikiwspomnienia.blogspot.com/2013/11/moja-za-wczesnie-wydarta-z-mego-ona.html
http://pamietnikiwspomnienia.blogspot.com/2013/11/isabella.html
http://pamietnikiwspomnienia.blogspot.com/2014/02/pierwsze-urodziny-isi.html
http://pamietnikiwspomnienia.blogspot.com/2014/02/rok-temu.html
http://pamietnikiwspomnienia.blogspot.com/2014/02/rok-temu-cd.html
http://pamietnikiwspomnienia.blogspot.com/2014/05/a-byoby-tak-pieknie.html