Pamiętnik, myśli i wspomnienia...

Pamiętnik, myśli i wspomnienia...
Z miłości zrodzona
Miłością pozostaniesz...

niedziela, 1 grudnia 2013

Ja nie chce :( ...

Dziś napięty dzień. Jutro rano mam się zgłosić do szpitala, a tak nie chce tam iść :( Boję się, sama nie wiem jak zareaguje na ponowne leżenie w miejscu w którym ostatnim razem zostały rozwiane brutalnie nasze marzenia :( to w tym szpitalu urodziłam Isabellkę, w nim ostatni raz łudziłam się podczas USG że poprzedni lekarz się pomylił i nasza córeczka żyje. To w tym miejscu spędziłam dwa dni, będąc trumną dla mojego dziecka. Potem kolejne 6 dni ze świadomością, że moje dziecko czekając na mnie, aż wyjdę ze szpitala, leżało w zimnej kostnicy. Wszystko dziś wraca do mnie ze zdwojoną siło, każda chwila mi się przypomina. Bóle porodowe, zroszone łzami żalu, rozpaczy. Totalne olanie przez położne, kiedy zgłaszałam bóle parte. Wizyta w toalecie i ostatni skurcz podczas którego musiałam trzymać jej główkę, żeby nie wypadła na zimne płytki. Przejście z wc do zabiegowego i ten strach, że tak ją podtrzymując między nogami i idąc jednocześnie, mogę ją uszkodzić. Słowa lekarza z łaską: "no niech już pani wejdzie, zbadam panią, proszę na fotel" i moje słowa: "panie doktorze boję się, że ją uszkodzę". To pełne litości spojrzenie lekarza pełne niedowierzenia, że tak szybko przebiegła akcja porodowa. A kiedy podniosłam wolną ręką koszulę, jego zdziwienie na maleństwo które trzymałam aby nie upadło. Szybka akcja położnych i lekarza, który moje dziecko ode mnie odebrał. Jego słowa: to dziewczynka. Pytanie położnej: "mamy ją ochrzcić?" - byłam w stanie tylko kiwnąć głową na tak. Poród, w zabiegowym, bo nie zdążyli by mnie na porodówkę zabrać. Poród, po którym od razu ją wynieśli, nawet nie pytając czy chcę ją dokładnie zobaczyć i się pożegnać. Rozpacz, bo kto chciałby urodzić śmierć a nie życie. Moja prośba, proszę przynieście ją, chce ją przytulić, i słowa pielęgniarki "już za późno, zabrali ją do prosektorium". Nasz płacz z mężem do późnych godzin nocnych, który również był w szoku, gdy położna do niego wyszła i powiedziała: już po wszystkim....

Nie dam rady dziś opisać co było potem...
A jutro...

Niestety jutro znów znajdę się w tym samym szpitalu. Będę się starać znieść to dzielnie dla maleńkiej istotki pod moim sercem, która budzi mamę mocnymi kopniakami i wierceniem się, ale moja psychika już dziś siada :(

3 komentarze:

  1. i trzymam mocno kciuki by wszystko było ok :* pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. przytulam kochana

    OdpowiedzUsuń
  3. Daj znać jak tylko bedziesz mogła jak się czujecie kochana Tulę i trzymam kciuki &&&&
    Mama Aniołeczka Natalki

    OdpowiedzUsuń