Pamiętnik, myśli i wspomnienia...

Pamiętnik, myśli i wspomnienia...
Z miłości zrodzona
Miłością pozostaniesz...

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Dziwna przygoda u lekarza....

Dziś przeżyłam naprawdę dziwną przygodę. Jestem chora od wczoraj, niestety zawiodły domowe sposoby, a że w ciąży jestem więc sama sobie nic nie zaaplikuje z farmaceutyków. Idą święta, więc wolałam dziś się udać do lekarza. Oczywiście okazało się w przychodni że już nie ma miejsc i trzeba pytać, czy łaskawie pani doktor przyjmie. No więc poszłam pod gabinet. Czekałam, wyszedł pacjent więc wchodzę. Pytam czy Pani doktor mnie przyjmie. Widzę jej minę, że zachwycona nie jest. Ona do mnie: a co się dzieję? Więc chciałam jej powiedzieć, że jestem w ciąży, a dostałam gorączkę katar i takie tam, a nie wiem co mogą wziąć. Zdążyłam powiedzieć tylko: Jestem w ciąży a.... A ona na to: no faktycznie jest pani w ciąży a to nieszczęście, niech pani wyciągnie kartę! Zatkało mnie, łzy w oczach stanęły, całe szczęście że non stop mi łzy przez katar lecą więc nikt się nie zorientował. Poszłam po tą kartę, ale nie byłam do końca pewna, czy po tym co mam do powiedzenia pani doktor, nadal będzie chciała mnie zdiagnozować. Tak bardzo zabolały mnie jej słowa. Kiedy przyszła moja kolej, weszłam i zaczęłam rozmowę: Pani doktor, jestem bardzo wdzięczna, że zgodziła się mnie pani przyjąć, ale chciałam poinformować, że dla mnie ta ciąża nie jest nieszczęściem. Była planowana, tak jak i poprzednia, a jestem mamą po stracie i zabolały mnie pani słowa. Czekamy na to dziecko z wielką radością. Na to ona do mnie, że źle mnie zrozumiała i bardzo przeprasza. Też jest mamą po stracie i kiedy zapytała mnie co mi dolega, a ja zaczęłam od jestem w ciąży... pomyślała, że jestem kolejną z mam z którymi często się spotyka, a dla których ciąża jest nieszczęściem. Powiedziała, że nawet dziś miała rano pacjentkę, która powiedziała jej że po pierwsze jest nieszczęście bo jest w ciąży, a po drugie sika z krwią, ale to już nie jest nieszczęście. Jeszcze raz mnie przeprosiła i powiedziała, że też jest chora i może dlatego dogadujemy  się jak chory z chorym. Stwierdziła też, że bardzo się cieszy że podjęłam ten temat, bo miała by do mnie pewną awersję, gdyż myślałaby że jestem jedną z bardzo wielu mam z którymi się spotyka, które nie chcą być w ciąży już w niej będąc. Zaczęłyśmy rozmawiać o  tym co przeszłyśmy o naszych przeżyciach, o próbie dojścia do siebie po tej stracie, o naszych Aniołkach, o tym, że wierzymy, że są z nami. Tak nam zeszło ponad godzina. To dla mnie zostanie niezapomniana wizyta u lekarza i spotkanie z aniołkową. Mimo tego, że okazało się że mam zapalenie ropne gardła i muszę brać antybiotyk to cieszę się że miałam możliwość porozmawiać z mamą lekarzem, która przeżyła to samo co my-Aniołkowe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz