Pamiętnik, myśli i wspomnienia...

Pamiętnik, myśli i wspomnienia...
Z miłości zrodzona
Miłością pozostaniesz...

środa, 12 lutego 2014

Moja psychika powoli siada :(

Już luty. Znów mam zaległości w pisaniu i  zastanawiam się czy kiedykolwiek je nadrobię. Jak ostatnio trafiłam do szpitala to poleżałam 6 dni. Było troszkę strachu, bo we wtorek po sprawdzeniu wyników z poniedziałku, zastanawiali się nad zakończeniem ciąży i pobrali krew na sprawdzenie czy kwasy spadają. Na szczęście te z wtorku już były niższe, za to cukry w profilach dość wysoki. Tu w Łodzi pięć razy dziennie muszę się kłuć, w Bełchatowie było cztery razy. A w środę ku zaskoczeniu wszystkich Profesor wypuścił mnie do domu. Nie powiem ucieszyłam się, tym bardziej że na drugi dzień 30.01.2014 mieliśmy umówioną wizytę na prywatne USG w Bełchatowie u lekarza Macieja  K.
Także znów nie mogliśmy doczekać się czwartku i kiedy zobaczymy naszą Malikę w 3D:)
Byliśmy już 10 minut przed umówioną wizytą, czekaliśmy jak na szpilkach. W życiu nie myślałam, że znów czekają na nas złe wieści.
Weszliśmy, lekarz już nas znał, więc od  razu na leżankę kazał się położyć, żel na brzuch i się zaczęło. Szok, bo nie można dobrze sprawdzić małej, ponieważ nie ma wód:( Lekarz zdziwiony, że mnie ze szpitala w takim stanie wypuścili. Pyta kiedy w szpitalu USG było robione, ja mówię że w poniedziałek a AFI było 8cm, waga małej orientacyjna:2127g . Zdziwiony bo teraz jest 6, poniżej normy, waga małej: 2199g. Mały przyrost wagi:(  Mówi, że mu przykro ale od nowa do szpitala muszę jechać. I tym sposobem z USG na którym mieliśmy wreszcie dostać zdjęcie córci okazało się że jest małowodzie i nici ze zdjęcia, za to jest ryzyko dla małej.
Gdy wróciliśmy do domu, wzięliśmy się za szykowanie kącika małej na wszelki wypadek. Prasowanie, składanie łóżeczka, montowanie pościeli i w ogóle. Znów pakowanie torby do szpitala.
Przy okazji pakuję torbę dla małej.
W szpitalu pani doktor Monika, co mnie wcześniej wypuścić musiała, razem z doktorem Maćkiem zrobili USG jeszcze raz, niestety AFI 5, waga:2068g-czego w ogóle nie rozumiem. Także konieczne jest leżenie i monitorowanie małej, bo jest to dla niej duże zagrożenie. Znów leżenie, ale tym razem już nie czekam na wypis, tylko cieszę się że mała jest pod stałym monitorem.
Leżymy, w poniedziałek przychodzi Profesor K, docieka czy mi wody się sączą i czy zauważyłam żeby ze mnie wyleciało ok szklanki wody, mówię, że nic takiego nie miało miejsca. Wysyła jeszcze raz na USG i test Meninga. Na USG wychodzi, że wód jest AFI 4cm, waga małej:2117g. Jeszcze mniej wód niż było. Test meninga 8/10. Dostałam zero punktów za wody. Sprawdzają pęcherz płodowy, okazuje się że cały, sprawdzają czystość wód, na szczęście czyste. Także leżymy dalej.
We wtorek wyniki kwasów z poniedziałku- 16, podwyższone. W środę mam mieć kontrolnie pobraną krew na kwasy. Dobrze że jestem pod opieką, trzy razy dziennie ktg, co trzy godziny położne przychodzą i sprawdzają tętno małej, nawet w nocy.
Nadeszła środa. Rano przychodzi doktor Maciek i mówi, ze dziś sobie sprawdzimy jak z wodami i jak mała przybiera i czy przepływy są dobre. Mówi, że jutro znów sprawdzimy poziom kwasów,  a w piątek powtórzymy USG. Przed samym obchodem z profesorem wzywają go na cięcie cesarskie.
Przychodzi profesor K, ogląda wyniki i mówi, że się pożegnamy bo liczyć ruchy to ja mogę w domu. Jestem w szoku, zaczynam się z nim dochodzić, że jak to z małowodziem i takim obciążeniem? A on do mnie: Czuje Pani ruchy? Ja mówię, że tak, ale mało i słabo, a on do mnie: ALE PANI CZUJE. Tyle z nim rozmowy.
Potem przychodzi do mnie doktor Maciej, też jest zdziwiony, nie wie jak spojrzeć mi w oczy, mówi, że mu przykro, ale to Profesor rządzi i że on taki już jest. Zabiera mnie jeszcze na USG, Afi nadal 4cm, waga małej:2231. Podpowiada mi jeszcze, żebym pojechała do domu i wieczorem albo jutro znów wróciła i powiedziała, że ruchów nie czuje i nie mogą odmówić mi przyjęcia. Albo żebym przyszła do niego we wtorek do gabinetu, bo u niego będzie u niego pani doktor z innego oddziału i ona mi da skierowanie na inny oddział: perinologii i tam może się wreszcie mną zajmą. Mówię że pomyślę, sama nie wiem co mam robić. W czwartek mam wizytę u doktora J z CZMP, doktor Maciek nie każe mi rezygnować tylko stawić się u niego. Także zostaje mi czekać na męża. A potem strach i lęk że coś się małej stanie:(
Do domu zajechaliśmy późno, bo ok 18. Mama też nie może uwierzyć, że mnie tak po prostu wypuścił. Dziewczyny z forum też są zdziwione nie mnie niż ja.
W czwartek jedziemy do doktora J. Najpierw ktg, potem wizyta. Lekarz też zdziwiony, że mnie wypuścili, przegląda wyniki, okazuje się, że do tego z dużymi D-dimerami mnie wypuścili. Wypisuje receptę na Clexan. Od tej chwili będę musiała dodatkowo zastrzyki sobie robić. Mówi że niestety ale w poniedziałek i piątek będę musiała robić ktg, w piątek z badaniem i kontrolą badań krwi, a w środę przepływy i wody sprawdzane. A najlepiej to jakby się akcja porodowa zaczęła. Proponuje żebym choć w poniedziałek załatwiła sobie ktg w Bełchatowie, bo do Łodzi to jednak kawałek drogi mamy. Kolejny lekarz, który uważa że powinnam nie wychodzić ze szpitala i który mówi, że nie ma na to wpływu bo z profesorem się nie dyskutuje.
Przede mną stresujący weekend. W piątek na szczęście udaje mi się załatwić ktg na poniedziałek. Jedna dobra wiadomość w ostatnich tygodniach.
W piątek i niedzielę jesteśmy na cmentarzu u Isabellki, nie umiem powstrzymać łez, to tak boli, że dziecko zostało mi odwiedzać na cmentarzu. Nie znicze powinnyśmy kupować tylko zabawki i inne rzeczy. Gdzie jest sprawiedliwość? Nie ma:(
W poniedziałek idę na ktg, zapis dobry, ale lekarz który go ogląda i inne dokumenty ze szpitala chce mnie od razu znów na oddział kłaść i to do Łodzi do CZMP. Muszę mu tłumaczyć, że przecież ze szpitala mnie z takimi wynikami wypisali. To już trzeci lekarz który się dziwi że z tak małą ilością wód mnie wypuścili. Mówię mu że w środę jadę na USG a w piątek na ktg plus badanie, to każe mi na kolejny poniedziałek na ktg zapisać się. Żeby w miarę często je robić i kontrolować, choć jak mówi ktg to tylko 1/4 sprawdzenia kondycji dziecka. No proszę, a pan PROFESOR K. na podstawie dobrych zapisów ktg mnie wypuścił.
Dziś mamy środę, czekam na męża i jedziemy na USG, znów się boję co wyjdzie na badaniu. Pocieszam się tym, że mała się rusza i to dużo. Oby urodziła się cała i zdrowa.
Wierzę że jej  siostrzyczka czuwa nad nami z Nieba. Kochamy Cię Isiu:* [*]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz